sobota, 27 lutego 2010

Motywacja

http://www.flickr.com/photos/cupcakesforclara/415838873/in/photostream/

Nie jestem ekspertem, ale entuzjastą. Nigdy nie zarobiłem wielkich pieniędzy, żyję na przeciętnym poziomie, pracuję na etacie. Kilka lat po studiach, ciągle na dorobku. Pewnie dla niektórych jestem ostatnią osobą, której pasuje pisanie bloga o tematyce finansowej. Kręci mnie ta świadomość.

Zastrzegam więc, że nie występuję tu z pozycji mentora, ale osoby, która dzieli się procesem uczenia. Jednocześnie przyświeca mi cel zaznaczenia w modnej tematyce drogi do niezależności, wolności i szczęścia niedocenianego wystarczająco wątku zrównoważonego rozwoju. Mam także ambicję podniesienia zalet sceptycyzmu w swoich tekstach.

Zakładam bloga specjalistycznego po części dlatego, że sam już nie czytam blogów prywatnych, opierających się na dowolności tematycznej, która sprowadza się do prezentacji różnych osobistych anegdot. Nasyciłem się tymi wynurzeniami, życie internetowe też wzbogaciło się bardzo i zmieniło swój model.

Jednocześnie wcale nie chcę unikać wątków osobistych. Będę do nich powracał dla zachowania zasady uczciwości, nadania tekstom pomagającego w czytaniu subiektywnego zabarwienia, zaspokojenia ciekawości czytelnika wreszcie. Zacznę właśnie od osobistego wynurzenia.

Przebywanie w magmie kiepskiej płynności finansowej doprowadziło mnie do wzmożonego zainteresowania tematem zarabiania, oszczędzania, budowania biznesu, inwestowania, organizacji czasu i efektywności. Być może lubość w poznawaniu wiedzy przerosła autentyczne stosowanie przeczytanych prawd i porad, tym niemniej wiele z nich zastosowałem. Często zgadzały się z tym, do czego doszedłem wcześniej, zwykle z działaniami podjętymi intuicyjnie. Ale najlepsze są te porady, które nie znajdują odzwierciedlenia w intuicji, które zaskakują. Jest ich niemało, i takie chcę przede wszystkim przytaczać na blogu.

Powodem otwarcia strony było też przeświadczenie, że w finansowej blogosferze przewagę mają witryny mówiące o tym, jak zdobywać pieniądze, a bardzo mało o tym, jak nimi mądrze zarządzać i przekuwać w wartość. To przeświadczenie zmodyfikowałem – nie wiem czy bardziej dlatego, że zacząłem trafiać na lepsze strony, czy dlatego, że coraz więcej ich zaczęło się pojawiać.

Na koniec jeszcze jedno wyjaśnienie. Postanowiłem pisać po polsku, ponieważ w języku angielskim powiedziano już wszystko :) Ale poważnie: zalew angielskich tekstów tematycznych jest ogromny, lecz często nie odpowiada naszym warunkom – autorzy piszą o amerykańskim systemie, stylu życia, instytucjach – wiele z tego trzeba przerobić na nasze otoczenie, różniące się często ogromnie. Zresztą żyję tu, mówię w tym języku, i w nim właśnie jestem w stanie stworzyć największą wartość.

Właśnie, wartość – to ona będzie bohaterem bloga. O czym w kolejnych notkach.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz