niedziela, 16 maja 2010

literatura motywacyjna - przemiany

http://repairstemcell.wordpress.com/2009/02/23/christopher-reeve-interview-a-hero-onscreen-and-of-nothing-is-impossible-advice-and-know-how-readers-digest/
Od kilkunastu lat jesteśmy świadkami rewolucji. Ma ona skalę i znaczenie większe nawet od tej, która doprowadziła do upadku bloku sowieckiego. Z czołowego miejsca pod względem wpływu na żyjące obecnie pokolenia mógłby strącić ją co najwyżej kontakt z cywilizacją pozaziemską. To rewolucja przenikająca nas mimochodem i totalnie - czyli dostęp do internetu i błyskawiczny rozwój jego zasobów. Przez ten czas jej przejawy zmieniły chyba każdego z nas, na bardzo różne sposoby.

Jedną z wielu konsekwencji uczestniczenia w buzujących i przeogromnych treściach udostępnionych online była dla mnie zmiana opinii o książkach motywacyjnych. Stało się tak dlatego, że przeszły one dość szybką i radykalną przemianę.

Literaturą starego typu nazywam całe tony bardzo poczytnych bryków, od klasycznego, liczącego już ponad 70 lat (sic!) dziełka Dale'a Carnegie "Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi" po modny niedawno w Polsce "Secret". Nie kwestionując wartości i trafnych obserwacji zawartych w najlepszych pozycjach tego rodzaju trzeba stwierdzić, że główny nurt szybko zapełnił się uproszczeniami i bezrefleksyjnymi receptami. "Myśl i bogać się", "Obudź w sobie Olbrzyma", "Chcę, mogę, osiągnę!" - same tytuły zdradzają psychiczne niezrównoważenie, którym autor chce zarazić czytelników. Grono autorów szybko zresztą zasilili cynicy o wyjątkowo niskich pobudkach.

Cele są tutaj założone z góry, pomysł poddania ich najpierw krytyce nie pojawia się. Grupę docelową stanowią przecież przedstawiciele klasy średniej, którym w nieprzychylnych opisach przypisuje się pragnienie zaimponowania sąsiadom, chęć odegrania się, życie na pokaz i inne mieszczańskie małostkowości. W tradycyjnych książkach motywacyjnych mamy więc do czynienia z językiem zwycięzcy. Zagarnianiu wpływów, zdobywaniu bogactwa i sławy służyć ma pozytywne myślenie, graniczące czasem z myśleniem pierwotnym (wizualizacje i powtarzanie mantr), a w stosunkach międzyludzkich stosowanie mniejszych lub większych manipulacji. Odwołanie się do ego jako wartości najwyższej było tajemnicą sukcesu tych książek. Pozujące na kontynuatorki tradycji mądrości, z bombastycznymi, efekciarskimi hasłami od początku były bliższe regresji niż innowacji. Z tych powodów intelektualiści, i w ogóle myślący i wrażliwi ludzie, traktowali je raczej z nieufnością i lekceważeniem.

Tymczasem książki nowego typu uderzają w inny ton. Kaznodziejskich przewodników, cynicznych wodzirejów wykorzystujących naiwność innych, zastępują młodzi najczęściej ludzie, korzystający aktywnie i w nowatorski sposób z możliwości internetu. Docelowi czytelnicy natomiast to nie mieszczanie ze swoimi filisterskimi skłonnościami, ale ludzie otwarci i poszukujący.

W miejsce pozytywnego myślenia, które w praktyce stawało się jałowym myśleniem życzeniowym, postawiono uwzględnienie trudności, wskazanie potencjału i wartości pracy - pozytywne samo w sobie. A przede wszystkim, tradycyjny cel, jakim było zdobycie pieniędzy i uznania, zmieniło się w bogactwo innego rodzaju, oparte na wolności i różnorodności, sprawiające że życie będzie warte przeżycia. Bogactwo na pokaz przestaje być szanowane, staje się zbytkiem.

W oczy rzuca się też o wiele większa racjonalność i drobiazgowość, pojawiają się metodyczne, wręcz protestanckie porady. Miejsce ideologii zajmuje pasja. I coś, czego w tego typu książkach wcześniej ze świecą szukać - poczucie humoru.

Co nowe książki zachowały z pierwowzorów? Amerykańskość. Obietnicę nowego, lepszego życia. Tym razem jednak nie chodzi o pokazanie sposobów łatwego dotarcia do raju samolubów, ale o dotarcie do miejsca, w którym szczęście osiąga się dzięki pracy i transparentności, i ciągle idzie dalej.
Oto kilka przykładów nowej literatury:

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz