sobota, 2 lipca 2011

lunch i sjesta - 3xTAK


Mieliśmy kiedyś praktykanta z Tajlandii. Po kilku miesiącach pracy napisał raport, w którym wyraził zdziwienie faktem, że w Polsce nie istnieją przerwy na lunch. Uważał to za dużą niedogodność. Nie mamy tradycji dzielenia dnia pracy, a przecież lunch i sjesta to dorobki cywilizacyjne, które mogą poprawić jakość życia.

Podczas lunchu regenerujemy się, odświeżamy myśli, możemy umówić się na inspirujące spotkanie. Proponuję zadbać o siebie i przynajmniej 2 razy w tygodniu wprowadzić wyjścia na lunch do kalendarza.

5 komentarzy:

  1. Dokładnie coś dziwnego w tej Polsce jest tylko 15 min na jedzenie na 8h? WTF?? W Holandii jest wiele przerw w pracy, np. 15m o 9: 30 potem 30min o 12: 30 kolejne 15 m o 14: 30 i przerwa na jedzenie ok 17: 30 trwająca 30min (niepłatnych) i jeśli pracuje się później niż po godz. 18 lub 20 zależy od firmy należy się ustawowo posiłek od pracodawcy;)

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas jest trochę inna kultura pracy niż w innych krajach.
    W naszym kraju pracę traktuje się jako zło konieczne "zrobić swoje i do domu", natomiast przykładowo w Hiszpanii, w której miałem przyjemność pracować, to praca jest elementem życia i tam nikt nie patrzy na zegarek i nie jest już gotowy do wyjścia na minutę przed końcem. A przerwa na posiłek traktowana była jako czas na rozmowy, śmiechy, itp.
    Dodam również, że w innych krajach pracuje się po 9 h. Tzn. 8 h pracy plus godzina na jedzenie. I nikt nie marudzi, że późno wychodzi albo że mu ktoś nie płaci za 9 h tylko za 8 h. To wszystko kwestia przestawienia. A jedzenie to jest element życia...

    OdpowiedzUsuń
  3. Przerwa na lunch - dobra rzecz! Podejrzewam jednak, że gdyby tylko była taka możliwość, to Polacy oddaliby wszystkie krótkie przerwy tylko po to, by pół godziny wcześniej wracać do domu. Być może wynika to z tego, że jedzenie w mieście jest dość drogie, a ponadto w naszym kraju panuje kult domu. Najważniejsze jest mieć mieszkanie i "się urządzić", całą kasę pakować w dom i tam jeść obiady. Nawet jeśli jemy te obiady o godz. 18-19. W Hiszpanii, Irlandii i wielu innych krajach najważniejsze jest wypić browarka po pracy, wyluzować się i porozmawiać z innymi ludźmi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Też myślę, że to sprawa mentalności. Dla Polaków spotkanie lunchowe jest tak samo egzotyczne jak dla Anglosasów nieobecność lunchu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wbicie w grafik czegoś, co nijak ma się do indywidualnych potrzeb, rytmu pracy pracownika, branży w której działa firma - to czysta głupota, dowód nieumiejętności zarządzania ludźmi i zadań dla nich przekazywanych.
    Mam nadzieję nigdy nie współpracować ani pracować dla takiej firmy.

    Egzotyką jest poświęcenie godziny na pierdoły z musu. W firmie, w której pracuję, nikogo nie dziwi, że ktoś sobie robi przerwę, posiłek, telefon, herbatka, etc., nie jesteśmy maszynami by tego nie potrzebować ani nie jesteśmy maszynami by to narzucać wszystkim bez względu na warunki. W żadnej z poprzednich firm nie było problemu, o 15 minutach nie słyszałam nigdy w żadnej. A może to my jesteśmy uprzedzeni, przez szefów idiotów na których tylko sztywny grafik jest lekarstwem?

    OdpowiedzUsuń