Złośliwcy nazywają go handlarzem dopalaczami. Sam w rubrykę "zawód wykonywany" wpisuje z reguły "drug dealer". Fascynację na punkcie optymalizacji funkcji ciała skanalizował w najnowszej książce "The 4 Hour Body". Ale popularność zdobył przełomową pozycją "The 4-Hour Workweek", której oryginalność bije z każdej jednej strony. Najbardziej podoba mi się rozdział o tym, co zrobić z osiągniętym już sukcesem. Wszyscy zadowajają się skutecznym realizowaniem planu, wdrożonymi etapami i marzeniem o zbliżającym się horyzoncie, a tu okazuje się, że zdobycie wszystkich celów doprowadza do frustracji. Nie zakończenie książki na wykonaniu celu, ale przejście do szczegółów nieoczywistego problemu, który zawiera się w pytaniu, jak radzić sobie z niezależnością finansową i czasową, jest genialne.
Tim Ferriss to postać, którą warto się zainteresować. (i o to chodzi w filmiku, nie jest to przewodnik po Rzymie, jak można na początku przypuszczać...)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz