5 lat temu
wyjechałem z Polski, a mogłem przecież zostać i zająć się swoimi obsesjami. Jedna
dotyczyła urbanistyki, druga finansów osobistych. Ale wyjechałem, więc urbanistyką
zajął się Filip Springer a finansami Michał Szafrański.
Obie obsesje dotyczyły wolności. Bo zła architektura i bieda są niewolą. Ale czy na pewno wyzwoleniem jest opisywanie polskich bezdroży albo kupowanie tanio cebuli? Wpisać się w beznadziejny kraj przypadku i zapętlić w analizę rachunków za prąd? Pokazywać coś skończonego jako nieskończone? To tak jakby więzień wyzwalał się przez mierzenie swojej celi.
Mój problem
polegał i ciągle polega na tym, że nie wierzę. A jak sprzedać brak wiary?
Ale ja wierzę w brak wiary. Tak, trzeba najpierw śledzić obsesję, iść za nią aż do utraty wiary. A potem sledzić utratę wiary. Wgłębić sie w nią z calą siłą. Bo z utratą wiary przychodzi też obsesja. Nowa i lepsza.