niedziela, 11 grudnia 2011

Steve Jobs: Biografia

www.trutv.com
Po przesłuchaniu audiobooka Waltera Isaacsona (ponad 20 godzin nagrania) jeszcze bardziej dotarło do mnie, jak potężnie Steve Jobs wpłynął na zachodni styl życia. Trudno znaleźć porównywalny przykład. To był chyba naprawdę największy innowator, człowiek sukcesu i wizjoner ostatnich dziesięcioleci.

Jednocześnie był dzieckiem swoich czasów i swojego otoczenia. Pamiętajmy, że wychowywał się w Krzemowej Dolinie. W wieku 20 lat miał już za sobą praktyki w Hewlett Packard i Atari. Przy czym pierwszą zdobył dzwoniąc do Dave'a Packarda, a drugą przez molestowanie CEO Atari. Od Intela wypraszał darmowe części do swoich projektów. Wszystkie te firmy miały siedziby tuż za rogiem, to był jego naturalny teren.

Miał też szczęście poznać Steve'a Wozniaka, chyba najlepszego inżyniera komputerowego i programistę na świecie, przynajmniej w dekadzie 1975-1985. Razem stworzyli duet, którego ukoronowaniem był Macintosh.


Trudno oprzeć się wrażeniu, że czego Jobs dotknął, rewolucjonizował i zamieniał w złoto. Nie dotyczy to tylko produktów Apple. Graficzny departament studia filmowego, które George Lucas musiał sprzedać z powodu sprawy rozwodowej, miał pod kierownictwem Jobsa produkować komputery i oprogramowanie do profesjonalnego przetwarzania animacji. Z czasem stał się producentem najsłynniejszych filmów animowanych, najpierw wraz z Disneyem, potem konkurując i wygrywając z Disneyem. "Toy Story", "Monsters", "Finding Nemo", "Cars", "The Incredibles", "Wall-E", "UP" - to wszystko Pixar, dzieło Jobsa. Studio dostało dotychczas 26 Oskarów, 7 Złotych Globów i 3 nagrody Grammy. Wreszcie Disney kupił Pixara, a Jobs stał się największym udziałowcem w spółce-matce Myszki Miki (7% akcji, bratanek Disneya ma niecałe 2%).


W 1996 roku wrócił do Apple - firmy na skraju bankructwa. Pięć lat później zaprezentował odtwarzacz muzyki i muzyczny sklep internetowy, które wyprzedzały inne o epokę. Nie mogę się nadziwić, dlaczego Sony zostało zmiecione przez iPoda i iTunes. Mieli nie tylko obiektywnie większe zasoby w produkcji odtwarzaczy. Posiadali też kontrakty z muzycznymi gwiazdami od lat, podczas gdy Apple nie miało z muzyką wcześniej nic wspólnego.


Ale firma Sony nie miała Jobsa. Jego siła sprawcza w Apple była absolutna. W pięć minut podejmował strategiczne decyzje, na które w kombinatach typu Sony czekało się pół roku. A nawet kiedy w końcu zapadały, nie były nawet w części tak radykalne, na jakie decydował się szef Apple. W ten sam sposób Microsoft i Nokia przespały mobilną rewolucję. Kiedy w 2007 roku Jobs pokazał światu iPhone'a, znów wyprzedził epokę.

Jobs uosabiał perfekcjonizm, pracoholizm i obsesję estetyczną. Godzinami potrafił dobierać kolory, materiały, najdrobniejsze detale. Kamienną posadzkę do sklepów Apple sprowadzał z Florencji. Wymusił nowe metody produkcji najwyższej jakości szkła. Przemysł informatyczny nie znał wcześniej takiej dbałości o integralność produktu końcowego. I jak zwykle musiał gonić.


Jobs nie wyobrażał sobie, żeby iPhone4 nie miał pięknej metalowej obręczy, która będzie jednocześnie anteną. Stoczył walkę w tej sprawie z inżynierami. Potem jak wiemy tłumaczył się na konferencji prasowej ze skłonności nowych telefonów do utraty sygnału. Ale zrobił to po swojemu. Był mistrzem retoryki. Jak bardzo brakuje mi jego "keynotes" uświadomiłem sobie niedawno oglądając prezentację ultrabooka przeprowadzoną przez szefa firmy Asus w Nowym Jorku. Marketingowa, sztuczna gadka, brak pomysłu i pasji - zupełne przeciwieństwo tego, co prezentował Jobs.

Mimo świetnego wyczucia rynku i zmysłu biznesmena, Jobs był przez całe życie pasjonatem, związanym z hipisowskimi odkryciami wschodnich mądrości i LSD. Kierowanie się wyłącznie zyskiem, tak charakterystyczne dla managementu innych firm, było dla niego po prostu nienaturalne. Przez kilka lat kierował Apple za pensję w wysokości 1 USD miesięcznie (słownie: jeden dolar). Mówił, że 50 centów dostaje za uczestnictwo w zebraniach, a drugie 50 za osiągnięcia w pracy.

2 komentarze:

  1. O samym Apple jak i Jobsie można mówić wiele rzeczy, odebrac jednak mu nie można tego, że był innowatorem ze swoim sprzętem. Zdecydowanie wybił się na swojej technologii. Później wiadomo, bardzo wyraźny marketing dał o sobie znać, jednak jego porady nadal przydają się w Apple, już po jego śmierci.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń