Nie
przebrnąłem przez „Czarnego łabędzia”. Częściowo dlatego,
że to ogromna cegła. Co prawda nie tak ogromna jak ego autora,
obdarzonego amerykańską cechą powtarzania tego samego w
nieskończoność. Choć, trzeba przyznać, jego powtarzanie się
przyciąga uwagę.
Elitarystyczne
przekonanie o własnej wyższości idzie tu w parze z brakiem
zaufania w akademickie dysputy. Mimo, że Nassim Taleb jest par
excellence akademikiem,
woli wejść w rolę wyrzutka krzyczącego, że król jest nagi.
Zadaje
pytanie: czym się różni specjalista rynków finansowych od Franka
spod magla? Odpowiedź brzmi: lepiej gawędzi i zasadniczo nosi
krawat. Tylko tym, niczym więcej.
Gadanie
jest tanie, gadanie jest bezkarne. Tymczasem, dowodzi Taleb, w
prognozowaniu przyszłości nie tylko przestrzelamy skalę, moment,
wpływ nowych wydarzeń. My kompletnie nie mamy świadomości, że
nadchodzą. Częściowo dlatego, że widzimy centy, a nie dolary.
Rogalik, zamiast całego księżyca.
Taleba
niepokoją ukryte ryzyka. Bardziej martwi się o epidemie niż o
terroryzm. Boi się nieuświadomionego, cienia, tego czego nie wiemy.
Twierdzi, że choć zaskakujące wydarzenia, tytułowe „czarne
łabędzie”, nie zawsze następują gwałtownie, historia porusza
się skokowo. Dlatego
nazywa się praktykiem niepewności, wyznawcą przypadkowości.
Taleb
uważa, że progności idą w złą stronę, używając do
przewidywania przyszłości danych statystycznych. Ich obsesja
uśredniania i wypłaszczania trendów gubi prawdę. Bo wartość
powtarzalna i przeciętna jest właśnie obojętna. Cywilizację
kształtują rzadkie wydarzenia.
Wpływ
ekstremalnych fenomenów jest wielki. Wybuchy wojen to jeden
przykład. Również wynalazki, które nie wywołały na początku
odpowiedniego zainteresowania, są czarnymi łabędziami.
Tak było z telewizją, internetem, laserem. To samo dotyczy
spektakularnych karier i niespodziewanych upadków.
Taleb
demaskuje iluzję teorytecznego przygotowania. Uważa, że żaden
symulator nie pomoże ci w prawdziwym życiu. Raz po raz ostrzega,
żeby nie mylić mapy z terytorium.
Jako dziecko sceptycyzmu, pisarz poleca praktykowanie selekcji. Zaczynając od selekcji informacji. Newsy są toksyczne i
nie przygotują nas na nic. Więc daj sobie spokój. Ignoruj też
ględzących specjalistów.
I
człowieku – głosi autor lekkim tonem kończąc 1000 stron
filozoficznych wywodów - nie zaglądaj darowanemu koniowi w zęby.
Ciesz się z cudu życia. Bo sam jesteś czarnym łabędziem.